Kręte ścieżki – franczyza z zagranicy cz.1

Kręte ścieżki – franczyza z zagranicy cz.1

Nie jeden gigant z zagranicy odprawiły z kwitkiem nasz polski rynek. Przemyśl dobrze swoją decyzję nim skontaktujesz się z franczyzodawcą z zagranicy.

Kiedy stało się jasne, że w Europie Środkowo-Wschodniej zapanuje kapitalizm, zagraniczne koncerny zajęły miejsca w boksach startowych i z niecierpliwością rozpoczęły przygotowania do wyścigu o podbój nowych rynków. Po drugiej stronie upadłej Żelaznej Kurtyny czekały na nich przecież miliony konsumentów łaknących blasku zagranicznych marek, oglądanych dotychczas jedynie w zachodnich filmach i Peweksach. Dzisiaj obecność największych światowych sieci na polskim rynku nikogo nie dziwi, jednak większości z nich podbicie serc – wówczas świeżo upieczonych – kapitalistów wcale nie przyszło łatwo. Ba, niektórzy o względy Polaków zabiegać musieli na raty, a nie zabrakło i takich, dla których nadwiślańskie rendezvous skończyło się… koszem.

Handlowy niewypał

Za zmianę krajobrazu polskiego rynku, jako jedne z pierwszych, zabrały się międzynarodowe sieci handlowe. Marki takie, jak Hit czy Billa (sieci marketów spożywczych) były prekursorami w czasach, gdy udział sklepów powierzchniowych w polskim handlu sięgał skromnego i proc. Dziś, gdy supermarkety stały się realnym zagrożeniem dla małych sklepów spożywczych, o tamtych brandach już mało kto w Polsce pamięta. Może z wyjątkiem przedsiębiorców, którzy w owym czasie zdecydowali się kupić licencję na biznes spod znaku Remy 1000.

Pierwszy sklep tej sieci otwarto u nas w 1998 roku. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że pięć lat później operatorzy systemu będą pakować manat-ki w atmosferze skandalu i wśród echa lamentu biorców licencji, dla których przygoda z Remą skończyła się utratą oszczędności życia.

– Nasz system sprawdził się w Norwegii. Nikt nie sądził, że w Polsce nie zadziała – tłumaczył się ówczesny dyrektor ds. marketingu w Remie 1000.

Norweski operator był przekonany, że jego system jest na tyle uniwersalny, by sprawdzić się bez względu na specyfikę rynku. Po tym, jak 50 franczyzobiorców przeszło szkolenia i staże w sklepach Remy, wszyscy dostali od sieci w pełni wyposażone lokale handlowe, dostęp do obsługi księgowej i reklamowej, a także przeszkolony personel. W zamian mieli przekazywać centrali opłaty licencyjne i u niej zaopatrywać się w towar. Niestety, szybko okazało się, że niedoświadczeni przedsiębiorcy nie są w stanie wykorzystać startowego kapitału i zarządzać sklepami z sukcesem.

 

SPIS TREŚCI

http://www.mitomani.pl/krete-sciezki-franczyza-z-zagranicy-cz-1/

http://www.mitomani.pl/krete-sciezki-franczyza-z-zagranicy-cz-2/

http://www.mitomani.pl/krete-sciezki-franczyza-z-zagranicy-cz-3/

http://www.mitomani.pl/krete-sciezki-franczyza-z-zagranicy-cz-4/

http://www.mitomani.pl/krete-sciezki-franczyza-z-zagranicy-cz-5/

http://www.mitomani.pl/krete-sciezki-franczyza-z-zagranicy-cz-6/

Facebook Comments
3 comments

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments